ArtykułyInna wigilia (felieton wigilijny)

Niedawno, na zamówienie jednego z magazynów poświęconych sprawom personalnym, napisałem artykuł o talentach XXI wieku. Kiedy trafiła do mnie prośba o tradycyjny felieton "gwiazdkowy", pomyślałem, że potraktuję go trochę jako uzupełnienie i napiszę o jeszcze jednym aspekcie bycia talentem. Aspekcie szczególnie ważnym z punktu widzenia firmy działającej w Polsce, a tym samym istotnym dla rozwoju gospodarczego naszego kraju.

Jakiś czas temu miałem okazję rozmawiać z młodą, trzydziestoletnią panią. Ukończyła studia humanistyczne na państwowej uczelni, a następnie wyjechała z mężem z Polski do jednego z krajów Europy Zachodniej. Tam podjęła pracę jako recepcjonistka w punkcie usługowym. Zapytana o powody wyjazdu, odpowiedziała, że chcieli "zobaczyć coś innego". Pojawiło się dziecko, mąż znalazł pracę, nie zamierzają wracać. Mimo mało ambitnej pracy i świadomości, że lokują się na niższym szczeblu społeczno-zawodowym, niż pewnie byłoby to ich udziałem w Polsce, zbyt sobie cenią świadczenia społeczne, które tam dostają, by myśleć o powrocie. W naszej rozmowie, na różne sposoby próbowałem dociec, czy nie mają jakichś motywów, by wiązać swą przyszłość z Polską. Słyszałem jednak tylko kolejne argumenty za tym, że pozostanie w obecnym kraju, mimo różnych dotkliwości, to i tak mniejsze ryzyko, niż powrót do Polski i "rozpoczynanie wszystkiego od nowa". Tym bardziej, że nie widzą żadnego oczywistego powodu, który by ich do tego skłaniał. Zdesperowany, postanowiłem odwołać się do obowiązkowej lektury, którą jako humanistka, z pewnością znała i zapytałem, czy nie jest takim powodem postulat Marii Konopnickiej: Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród? Spojrzała na mnie, jakby na poły z niezrozumieniem, na poły z oburzeniem i odpowiedziała: Pan chyba żartuje.

Jak wszyscy, jestem bombardowany licznymi informacjami, z których niemal każda potwierdza, że nadchodzące Boże Narodzenie będzie inne, niż jakiekolwiek pamiętane przez obecne, zwłaszcza młode pokolenie. Wśród tych doniesień, bodaj najbardziej poruszyło mnie jednak nie to związane bezpośrednio z COVIDem lub jakimkolwiek politycznym sporem. Jeden z portali opublikował wyniki badania, z którego wynika, że 64% Polek i Polaków w przedziale wiekowym 18-29 wolałoby żyć i pracować poza Polską. Oczywiście mówimy tu tylko o pewnym stanie myślenia, nie o realnej gotowości. Odsetek tych, którzy faktycznie planują podjęcie pracy poza krajem, według innego cytowanego przez portal badania, nie przekracza 10%. Nie wydaje się też, by była to kwestia polityczna, bo tenże odsetek realnie planujących wyjazd zarobkowy, w zupełnie inne, rzeczywistości politycznej 2013 roku, był dwukrotnie wyższy. Jakby jednak nie było, jest to powód do zadumy. Oczywiście, nie mamy "benchmarku", punktu porównania. Nie było podobnej ankiety robionej w okolicach roku 1863, 1944, czy, już bardziej niedawno, 1970 czy 1981. Być może Zośka, Rudy i Alek też podobnie by odpowiedzieli na pytanie ankietera pracowni społecznej, a potem, mimo to, poszli na Niemca ze Stenem i Filipinką w rękach? Przecież za ich czasów Polska była nieporównanie trudniejszym miejscem do życia. Może więc i im marzyło się opuszczenie Ojczyzny, tego nieznośnego norwidowskiego "wielkiego zbiorowego obowiązku"? Pozostają nam domysły. Pozostaje nam też jednak wigilijny stół, radość Bożego Narodzenia i nadzieja Nowego Roku. Wykorzystajmy ten czas także w jakiejś części na refleksję i rozmowę z najbliższymi o Polsce. Porozmawiajmy o naszej Mamie-Ojczyźnie ciepło, z wyrozumiałością, z nadzieją, tak jak mówimy o miłości, może czasem i może dla niektórych trudnej, ale jednak miłości, której chce się i powinno się pozostać wiernym.

I jeszcze jedno. W dobie coraz liczniejszych życzeń "świątecznych" lub "sezonowych" warto docenić, że nadal wiele osób dba o ten kawałek Polski, jaką jest sama nazwa Świąt Bożego Narodzenia. Używanie pełnej, nawiązującej do źródła nazwy nie musi być aktem wiary, czy manifestacją przekonań społecznych. Jest natomiast zawsze dowodem łączności z naszymi dziadkami, pradziadkami i wszystkimi poprzednikami. Jak wiemy z historii i literatury, przez wieki łączyli oni polskość ze wzruszającym klimatem Świąt Bożego Narodzenia. Święta te upamiętniają dla jednych legendę, dla innych prawdę o narodzeniu Boga w ludzkiej postaci. Podkreślając tę tradycję przekazujemy dalej ideę Świąt Bożego Narodzenia – ludzi zjednoczonych radością i nadzieją, zgromadzonych wokół żłóbka z Narodzonym Dzieckiem.

Przyszła mi na wigilię zziębnięta głuchociemna
z gwiazdą jak z jasną twarzą – wigilia przedwojenna
z domem co został jeszcze na cienkiej fotografii
z sercem co nigdy umrzeć porządnie nie potrafi
z niemądrym bardzo piórem skrobiącym w kałamarzu
z przedpotopowym świętym z Piłsudskim w kalendarzu
z mamusią co od nieszczęść zasłonić chciała łzami
podając barszcz czerwony co śmieszył nas uszkami
z lampką z czajnikiem starym wydartym chyba niebu
z całą rodziną jeszcze to znaczy sprzed pogrzebów
Nad stołem mym samotnym zwiesiła czułą głowę
Nad wszystkie figi z makiem – dziś już posoborowe

Przyszła usiadła sobie. Jak żołnierz pomilczała
Jezusa z klasy pierwszej z opłatkiem mi podała

J. Twardowski